Wsiadamy do pociągu, który tu juz na nas czekał. Będziemy nim jechać aż 4 dni, rok temu jechałam tylko 2. Effie tłumaczyła mi dla czego tak długo, ale zbytnio jej nie słuchałam. Cały czas martwię się o los Peety.
Każdy z nas poszedł do pokoju się odświeżyć, za 2 godziny zjemy wszyscy razem kolacje I wysłuchamy długiego przemówienia Effie. Biorę szybki prysznic, chce jak najszybciej porozmawiać z Peetą. Po 15 minutach jestem już gotowa, wychodzę z mojego pokoju I kieruje się w stronę pokoju Peety. Stoję już pod jego drzwiami postanawia zapukać, po chwili Peeta otwiera mi drzwi. Siadam na jego łóżku, a on obok mnie.
- Hej, jak się czujesz? - zaczynam rozmowę głupim pytaniem, przecież wiem że nawet mi na nie szczerze nie odpowie.
- Cały czas miałem nadzieję, że to nie będę ja. Ale jak widać nie mam szczęścia, mam za to wielkiego pecha.-a jednak powiedział mi prawdę.
-W Kapitolu będziemy za 4 dni, a potem 2 tygodnie w ośrodku szkoleniowym. -postanawiam szybko zmienić temat, żeby chociaż na chwilę odejść od tematu dożynek i pecha.
-Aha, a ty jak się czujesz?... Powinnaś coś zjeść, jesteś całkiem blada.- BLADA? Martwię się o niego, ale nie sądziłam że to tak widać.
- Nie za dobrze, źle się czuje-w sumie to wszystko jest prawdą. Ale na razie wolę mu nie mówić czemu źle się czuję.
Przez 1,5 godziny rozmawiałam z Peetą o tym co go czeka w Kapitolu oraz o tym jakie plany ma Effie.
Razem z Peetą zmierzamy w stronę jadalni, kiedy już do niej wchodzimy zauważam, że Haymitcha jeszcze nie ma, a Effie dostaje przez to białej gorączki ( Effie jest zdenerwowana ). Siadam koło Peety, naprzeciwko Sally. W połowie śniadania do jadalni wpada całkiem Trzeźwy Haymitch, w takim stanie widzę go dopiero pierwszy raz. Gdy już każdy z nas zjadł swoją kolacje, nadszedł ten moment w którym Effie wygłosi swój perfekcyjny plan tych 4 długich dni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz