piątek, 25 marca 2016

Rozdział 7 ,, Ojciec, Brat i Kuzyn "

Budzę się. Jest 4:48, już nie zasnę tym bardziej po takim koszmarze. Wydaję mi się, że nie krzyczałam i że się zbytnio nie rzucałam po łóżku, a przynajmniej wszystko na to wskazuje. Nikt nie przyszedł bo nie krzyczałam. Nie rzucałam się za bardzo po łóżku bo pościel nadal na nim jest, a zawsze jak się  bardzo wiercę to ląduje ona na podłodze.
Chyba mogę ten koszmar zaliczyć do tych  najstraszniejszych, najokrutniejszych. Nie jesteśmy jeszcze w Kapitolu, a już teraz miewam takie okropne sny. Nie wiem czego mam się spodziewać jak już tam dotrzemy, w Kapitolu moje koszmary zawsze przybierają na sile.
Wstaję powoli z łóżka, kieruję się w stronę łazienki po drodze biorąc ciuchy z szafy.
Po prysznicu wchodząc do pokoju zauważam, że jest dopiero 5:14 . Peeta wstanie pewnie o 8, a śniadanie jest o 9. Mam więc jeszcze 3 godziny, do czasu w którym on się obudzi. Przypominam sobie, że Haymitcha w nocy i nad rankiem nigdy nie śpi. Na początku jak mi to powiedział, miałam do niego masę pytań. Między innymi  kiedy w takim razie zasypia i się budzi. Odpowiedział mi na nie, że sam tego zbytnio nie wie, ale przeważnie jest to czas między śniadaniem, a  obiadem i następnie między obiadem, a kolacją. Miałam do niego wtedy jeszcze jedno pytanie, ale szybko zdałam sobie sprawę, że sama mogę na nie odpowiedzieć. Mianowicie miałam na myśli: Czemu nie spisz w nocy? . Odpowiedź na pytanie, które istnieje tylko w mojej głowie jest krótka : Drugie Ćwierćwiecze Poskromienia.

Postanawiam, że dopóki Haymitch nie śpi mogę z nim chwile posiedzieć i po zadawać parę pytań, które drażnią mnie od wczoraj.
Szybko dochodzę pod drzwi jego pokoju, nawet nie musze pukać bo to i tak nie ma sensu. Wchodzę po prostu do środka i widzę, że siedzi na fotelu pod oknem tak jakby na kogoś czekał. Bez zastanowienia siadam na fotelu, który znajduję się naprzeciwko tego, na którym siedzi. Po chwili spogląda na mnie z udawanym uśmiechem. Dzisiaj także nie czuję alkoholu od niego, co dziwniejsze w jego pokoju też go nie czuć. Spoglądam ponownie na jego twarz i wydaję mi się, że  się nad czymś zastanawia, więc nic nie mowie. Zerkam szybko na porządek jaki tu panuje, nigdzie nie widać ani jednej butelki czy szklanki z Bimbrem.
Po 6 minutach nie mogę znieść panującej tu ciszy i postanawiam się odezwać jako pierwsza.

- Haymitch, mam do ciebie parę pytań - patrzy na mnie z tym swoim udawanym uśmiechem.

- A wiesz, że ja na nie czekam? - spokój w jego głosie trochę mnie dziwi, ale nie tylko to mnie teraz zdziwiło. Skąd on wiedział o tym, że będę chciała go o coś zapytać.

- Może na początek pytanie dotyczące ciebie. Dlaczego wczoraj jak i dzisiaj nie czuć od ciebie alkoholu? - słyszę jak przez chwilę krótko i cicho się śmieje.

- Bo wiem, że możesz potrzebować teraz mojej pomocy, ... ale tak na prawdę, to możesz zapytać się Effie co powiedziała tutejszej służbie. Nie mogę wejść ani do przedziału barowego ani nawet przy kolacji żaden służący nie chce nalać mi odrobiny szampana. Ale lepiej będzie jeśli przejdziesz od razu do pytania, które Cię tutaj przyprowadziło. - Haymitch tak jak ja woli od razu przechodzić do sedna sprawy.

- Od wczorajszego śniadania zastanawiam się, skąd znam nazwisko Saison. Mam wrażenie, że już kiedyś je słyszałam, nie mam jednak pojęcia gdzie. Ale nie tylko to "chodzi" za mną od wczoraj. Nie znam jej powodów do koszmarów, które jak sam mówiłeś ją męczą. I wydaję mi się,  że  nie jest to spowodowane tym, że  jedzie na igrzyska, po przebudzeniu z takiego koszmaru doszła by do siebie nawet po 30 minutach, a nie po 5 godzinach. Mam nadzieję,  że ty mi to wszystko wytłumaczysz i pomożesz mi także to zrozumieć. - rzadko  kiedy wygłaszam takie długie "przemowy" i to na dodatek tak spokojnie jak nigdy przedtem.

- Wiesz o tym, że Sally jest z miasteczka. Jej matka ma tam sklep z ciuchami, ale 8 latami wcale tak nie było. Pan Saison pracował kiedyś w kopalni, tak samo jak twój ojciec. Pani Saison też gdzieś tam pracowała i w ten sposób udało im się zaoszczędzić pieniądze i otworzyć sklep w miasteczku. Po otwarciu sklepu ojciec Sally pracował w kopalni jeszcze przez 2 lata. W dniu kiedy był wybuch w kopalni wasi ojcowie byli na tej samej zmianie, żaden z nich nie wyszedł windy. Usłyszałaś jej nazwisko za pierwszym razem, kiedy odbierałaś pieniądze po swoim tacie. Za drugim razem jej 17 letni kuzyn zgłosił się na dożynkach za jej brata, który miał w tedy 13 lat. Tom tak nazywał się jej kuzyn, zginął 3 dnia z ręki zawodowca. Brał udział w tych samych igrzyskach co Johanna Maison. Dwa lata później, w 73 Igrzyska Głodowe jej brat został ponownie wylosowany, tym razem nikt się za niego nie zgłosił. Zmarł 5 dnia, po tym jak dostał nożem w brzuch. ... I może zauważaś, że Sally nie rozmawia ze mną. Powód tego jak sama mi powiedziała jest taki, że to ja byłem mentorem jej kuzyna i brata i nie wyciągnąłem żadnego z nich z Areny żywego. - dopiero teraz jak mi powiedział gdzie słyszałam tę nazwisko, zdaję sobie sprawę, że są osoby które miały gorsze dzieciństwo ode mnie. Co prawda Sally nie musiała polować, ani jej matka nie zamknęła się w sobie, ale straciła 3 osoby ze swojej rodziny.

- Haymitch nadal nie powiedziałeś mi co może jej się śnić. - z tym pytaniem tutaj przyszłam, a nie dostałam na nie jeszcze odpowiedzi.

- Skarbie wydaję mi się, że nie muszę na to pytanie zbyt dokładnie odpowiadać bo sama możesz sobie znaleźć tę odpowiedź. Wystarczy, że zastanowisz się nad tym, co tobie się śniło jak twój ojciec zginął w kopalni,  albo co by ci się śniło gdyby  ktoś z twojej rodziny został wylosowany do wzięcia udziału w igrzyskach. - do dziś mam koszmary z udziałem mojego taty. Śni mi się w tedy, że wołam go, krzyczę żeby uciekał. Często budzę się w momencie, w którym wszystko wybucha, a ja  już wiem, że nie ważne co zrobię w tym koszmare zawsze będzie takie samo zakończenie.



Rozdział chciałam dodać wczoraj, ale pisząc zakończenie - Zasnęłam XD.
Kolejny dodam dziś wieczorem ( o ile zdążę napisać ) lub jutro rano.

8 komentarzy:

  1. Fantastico!
    Chcę kolejną!
    Notka bardzo fajna i ciekawa, nie wiedziałam, że Sally miała takie dzieciństwo :( Mega smutna historia.
    Haha, Effie jaka... Zabroniła Haymitchowi pić :( Brawo Effie! ^^
    Ogólnie błędów nie było, tylko mam dwie uwagi. Obiad pisze się przez ,,i", a nie przez ,,j", a bimber pisze się z małej litery :)
    Ogólnie: BOSKO <3
    Czekam na next ^^
    http://powojniekatnisspeeta.blogspot.com/
    Viks

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bimber specjalnie napisałam z dużej litery, ale nie wiem czemu obiad napisałam przez "j". Teraz nie popełnie tego błędu bić może już nigdy. W końcu człowiek uczy się na błędach :). Kolejny rozdział będzie dzisiaj do 11 ( tak 10-11 to u mnie rano XD )

      Usuń
    2. Nic się nie stało :) Ja sama popełniam błędy :)
      To ja tu czkam na notkę!
      http://powojniekatnisspeeta.blogspot.com
      Viks

      Usuń
  2. Jak zawsze zaczepiście!
    katnisrazemzpeeta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze zaczepiście!
    katnisrazemzpeeta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zawsze zaczepiście!
    katnisrazemzpeeta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest tylko jedna rzecz do której mogę się przyczepić nazwisko Johanny pisze się Mason nie Maison. Tak ogólnie piszesz bardzo fajnie =]
    Do przeczytania w przyszłości
    Olverd

    OdpowiedzUsuń